nie odchodź na raty idź nie oglądając się za siebie zostaw zgliszcza i nie patrz jak płacze to tylko jej przydrutowanie do miejsca po wrażeniu twojego serca trzyma jeszcze nie przyglądaj się jak się rozwarstwia rozkrusza jak w pył obraca i czeka kolejny raz z tą psią wiernością w oczach na ochłap czasu rzucony przez ciebie dla śmiechu odejdź teraz kiedy jeszcze wierzy gdy przestanie znajdziesz pustkę w sobie która wyrwie ci żyły tęsknotą krzyku czekam odliczając minuty do wybuchu kiedy wreszcie znieczulona podepcze każde kłamstwo strącając cię w otchłań Tomasz Alen Kopera (https://www.facebook.com/tomasz.alen.kopera)
jej ból ma ślady twojego dotyku wypalone piętnem milczenia w skórze czucia modlę się żebyś zniknął rozpłynął się zamilkł umarł przestał być ... moja wina uwierzyłam kiedyś w półprawdy nie oswaja się nie buduje nie wchodzi do serca sukinsyna ... teraz widzę jak ona wydrapuje sobie dziury w duszy powstałe od kul twoich słów jakie dla niej przechowujesz bezruchem zabijasz w niej wartość ... krzyk bez słów rozrywa ciszę strzeż się - demony jakie rodzisz w innych kiedyś otworzą ci piekło którego doświadczysz Peter Gric - The Cloud Temple (www.gric.at)
pozytywka w sercu samym nakręcona twoją obojętnością gra melodię powtarzalną melancholią smutku brak bólem odciska swoje piętno w delikatnej tkance wnętrza zacierając granicę między dobrem a złem ogrodzony teren bez wstępu szczekający wściekle pies na łańcuchu jeszcze i tylko kruchość ramion które już nie wystarczają wylewa się bezmiarem w ręce wkładasz mi ogień z chęcią podłożę go pod stos dokonując całopalenia i patrząc w twoje oczy kiedy będziesz już tylko popiołem wtedy podepczę zgliszcza
P!nk - Funhouse
Tańczę dookoła tego pustego domu
Kończę z nami
Wyrzucam cię
Krzycząc w dół korytarza,
wirując dookoła, a teraz spadamy.
Zdjęcia wyrzucają mi przeszłość,
Twój szydzący uśmieszek za szkłem
To muzeum pełne popiołu
Raz łaskotanie
Teraz wysypka.
To zwykł być dom zabaw,
Ale teraz jest pełen złośliwych klaunów.
Już czas, aby zacząć odliczanie.
Zamierzam go spalić, spalić, spalić.
Zamierzam go spalić.
9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1, zabawa!
Echa pukania do zamkniętych drzwi
Cały ten śmiech z przeszłości.
Wolałabym żyć na ulicy
Niż w tym nawiedzony wspomnieniu.
Zawołałam sprawców
Zawołałam pokojówki
Będziemy próbować pozbyć się złych duchów z tego miejsca
Wyciągnąć moje sprawy na podwórko
Burzyć domek z kart.
To zwykł być dom zabaw (...)
Och, czołgam się przez drzwiczki dla psa
Mój klucz już nie pasuje do mojego życia.
Zmienię zasłony
Potłukę talerze
Znajdę nowe miejsce
Spalę tego skurwiela!
niepuste mam serce przeładowane odnośnikami jak drutem kolczastym kiedy patrzę jak zamykasz okna siebie i krzyczysz że nie znam cię wcale wiem że chcesz zagłuszyć strach niepogodzona przytulasz się zaraz potem do kręgu własnych obaw i wiesz że jesteś mała tak że znikniesz prawdą między opłotkami osądów do których w milczeniu wielkich oczu chcesz dorosnąć dajesz mi każdego dnia kromkę chleba posmarowaną własnym bólem który rzucasz kamieniami szkła w moje ciało duszy jeszcze tego nie wiesz czujesz tylko... moja miłość boli kiedy otulam jak kocem starając się żebyś nie połamała skrzydeł wierzę w ciebie dużo mocniej niż ty sama
moim wzrokiem stłuczone lustra by nie patrzeć w odbicie czerpię wciąż życie dziurawym sitem na zapas zbierając nic próbując się najeść za małą łyżeczką z pustego talerza i wciąż wyrzucam to w co wierzę bo łatwiej zaprzeczać sobie niż utonąć kiedy jak na dłoniach widzi się własną małość nie znaczę wcale wszystko później to wynik dzisiejszych kroków Loui Jover (https://pl.pinterest.com/pin/444167581995603097/)
stygmaty jakie noszę płcią przynależne sprowadzają mnie do poziomu podłogi na który trafiłam z racji drugiego gatunku krwawią niewiną wspomnień pokora we mnie latami nawarstwiona nagle pękła agresją krzyczę nazywam imieniem właściwym zdarzenia niepamiętane wydarte z siebie popiołem zgliszczy w których krzyż moich ud rozpiętych pozostał ja gorsze dziecko nie mojego boga który zapomniał jak zło niszczyć i uciekł zasuwając kurtynę milczenia na bruk mojego ciała ożyło we mnie wszystko bliznami znaczone od lat patrzę w oczy strachu który tkwił wbity w kręgosłup myśli mowy uczynku a teraz kwili w kącie każdy z was poniżając narodził mnie silną Peter Gric - Awaiting the Rebirth (www.gric.at)