czasem chodzę po szklanych górach stromych i marzę
o deskach mostów zwodzonych które dla mnie ktoś otworzy
bym nie spadła kiedy moje stopy nie znajdą punktów zaczepienia
o wyjątek położony
nie dla mnie
i czuję podłogę choć tak do niej daleko
z ostatniego piętra
połykam ciężar następnych schodów i jestem
chaosem w sobie niepoukładanych myśli
które krzyczą bez tchu
ale nikt nie słyszy ciszy
jaką nauczyłam się zostawiać
by nie przeszkadzać niekulturalnie w świecie pełnym pozorów
stoję naga a i tak wszyscy patrzą na kolor sukienki co wchodzi w oczy
bo nie trzeba robić nic
w tym komfortowym czasie gdy jestem tylko do tego by cieszyć
rozpinam palcami latawce baniek mydlanych
szukając czułości
śladów które kiedyś ktoś komuś zapisał w testamencie po byciu razem
zbieram bukiet motyli i chłodzę się oddechem ich skrzydeł
licząc stada całe różowych słoni
które nie istnieją
jak ja
patrzysz na moje słowa zbierając je
i widząc całe strony z rozsypanych liter ułożonych w wiersze
a to tylko zdania w mojej głowie
nie wnoszą nic
pustką wyrazu
i jestem jak zawieszona między tym czego chcę
a tym czego nie wolno mi zrobić bo moje chcę nic nie znaczy jest jak reszta słów pozbawiona znaczenia
bo jestem tylko uzupełnieniem w pustej szklance codziennego dnia
która nie wystarczy nigdy by ukoić
ale stoi wśród ulubionych naczyń by móc sięgnąć wtedy kiedy w duszy jest jakaś tęsknota za muzyką
nie jest potrzebna czy konieczna do przeżycia ale w sposób niewiadomy napełnia tam gdzie największa pustka jest
i patrzę na obłoki które chciałabym zdjąć z nieba widząc na nim ułożone te wszystkie chwile w jakich było możliwe dosięgnięcie niemożliwego
na czułość zapisaną w nieskończoności mojego serca twoją obecnością tak kruchą
na te chwile kiedy nie ma w nas wad ani zalet a jest tylko miłość
i jest we mnie jezioro całe
tęsknoty na którą nie mogę sobie pozwolić
co ignoruję tak doskonale w świetle księżyca
on jest mi latarnią niespełnionych dni i zna smak moich myśli najlepiej
bo jadł niejednokrotnie ten chleb który piekę - zbyt słony jednak
i patrzę w jego oczy które są ciepłe przez chwilę zrozumieniem
bo tylko on widzi mnie taką
kiedy wszystkie moje trawy na łące płaczą
z tęsknoty za tobą
czego nie powinnam robić rozgrzebaniem
ale przecież niech rzuci kamień ten kto nie zgubił śladów w lesie
kto nie stracił mając w dłoniach
kto nie wie jak boli smak spełnionych marzeń
Jacek Yerka - Labirynt
http://www.galeriatriada.com/index.php/artist/yerka-jacek/