chciałbym sprawić, żeby jakieś miasto wreszcie zasłużyło, żeby się stać Twoim. pokazałbym Ci tę ulicę z obrazu, bo znalazłem podobną - całkiem niedaleko mnie. musiałabyś tylko poczekać na deszcz. ale czekać przecież potrafisz... wiem, bo czytałem.
Dziękuję - to miłe bardzo. To nie kwestia zasług. To kwestia zasiedlenia rodziną. Ten obraz bardzo lubię niewykluczone, że ulicę o jakiej mówisz też bym polubiła. Czekanie... tak, to moje drugie imię.
Lubię miasta. Kluczenie od cienia do cienia, albo spacery w strugach deszczu, kiedy bruk napełnia się żywym kolorem.
OdpowiedzUsuńTeż lubię - ale raczej kiedy zwiedzam a nie kiedy mieszkam...
UsuńHej. Nic nie jest nasze, nigdzie. Nic nie należy do nas... można iść i oglądać, słuchać, wąchać i dotykać. Tylko i aż tyle... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNic do nas nie należy, a jednak tęsknota za domem i rodziną jest w każdym z nas...
Usuńchciałbym sprawić, żeby jakieś miasto wreszcie zasłużyło, żeby się stać Twoim. pokazałbym Ci tę ulicę z obrazu, bo znalazłem podobną - całkiem niedaleko mnie. musiałabyś tylko poczekać na deszcz. ale czekać przecież potrafisz... wiem, bo czytałem.
OdpowiedzUsuńDziękuję - to miłe bardzo. To nie kwestia zasług. To kwestia zasiedlenia rodziną. Ten obraz bardzo lubię niewykluczone, że ulicę o jakiej mówisz też bym polubiła.
UsuńCzekanie... tak, to moje drugie imię.
Mimo wszystko cień ma znaczenie, zwłaszcza w upalne dni...
OdpowiedzUsuńKiedy nie ma słońca nie istnieje cień...
Usuń