w świetle poranku
budzącego się
nieśpiesznie
czasu
weszłam w dzień
suchą stopą
oczu
uśmiechniętych
obecnością ptaków
połączona ze światem
objęciem
jego oddechu
chciałam zerwać jeszcze
ostatnie gwiazdy
zanim zgasi je
zgiełk głosów
ale bladły zbyt szybko
dla moich dłoni
jedwabiem mgieł
otoczona
zanurzyłam skórę
w chłodnym powietrzu
zapowiedzi
dzisiejszego dnia
szeptem
smakując jego zapach
Vladimir Kush - Birth of Love
(http://vladimirkush.com)

O, jaki piękny początek dnia i początek wszystkiego...a obraz boski!
OdpowiedzUsuńZjawiskowy poranek, a V. Kush pięknie maluje, polecam jego stronę - to kopalnia cudów.
UsuńChyba obudziłaś się szczęśliwa skoro tak piękny wiersz stworzyłaś.
OdpowiedzUsuń:-)
Uwielbiam poranki z brakiem pośpiechu - staram się znaleźć kilka minut na zanurzenie w przyrodę przed zabieganiem zdarzeń, to nastraja szczęściem.
Usuń