środa, 29 lipca 2020

Znajdź niezgubione

wyszłam w dzień
nocą z tobą
przesiąknięta
i drżę teraz
soczystym wspomnieniem
chciałabym nie być obca
w twoich myślach
i czuć ciebie
nie tak mało
dotknij mnie
nie tylko echem
w mojej głowie

Karol Bąk
https://onebid.pl/pl/auction/351/lot/1/karol-bak-sen-2017

sobota, 25 lipca 2020

pogranicza absurdalne

Wygłodniała miłość łasi się do kostek w poszukiwaniu serca. Do zasiedlenia. Szukam czasem pustej butelki. Do umieszczenia w niej listu. Pretensjonalnie, bo przecież w epoce internetu łatwiej wysyłać telegramy w oceanie sieci. A tak lubię ręczne pismo, szorstkość kartki papieru i ukryte w literach uczucia. Nie chodzi jednak przecież o to, by dotarło do adresata. Wybrzmienie...

knebluję usta emocjom
coraz lepiej
osiadają lepko
świat kończy się
krawędzią kieliszka
w którym mieszczę się cała
odwrócona perspektywa
percepcji
pomaga
na dotkliwość w sercu
odnajdę się
kiedy wtulisz mnie
choćby w myśli

Steve Hanks
http://themancave-rayc.blogspot.com/2011/12/steve-hanks-paintings.html


niedziela, 19 lipca 2020

pustostany

boję się
epidemii nieuwagi
jak na bezludnej wyspie
idę w tłumie
każdy na smyczy
niebieskiego światła
bez przestrzeni
do życia
jestem obca
pozbawiona klucza
do drzwi

Loui Jover
https://pl.pinterest.com/pin/492722015485870271/





sobota, 18 lipca 2020

przypomnienie na żółtej karteczce

zostanie po mnie
niedojedzony obiad
na talerzu
brudnym
kilka włosów
zwiędłych
na dywanie
niedomówienie
i obietnice
rzucone 
od niechcenia
w muzeum
pamięci
kogoś kto
chciał
zbyt cicho
zegarek
nastawiony budzikiem
na miłość
zdarte podeszwy
stóp
i piach rozsypany
po polu

odgłuchnij
i posłuchaj
melodii
moich wierszy
póki jeszcze
mówią

Loui Jover
https://pl.pinterest.com/pin/496521927660641401/

ułuda

dziś
nie żyję
zagłuszam 
własną ciszę
potokiem słów
strach
zamyka
żyły
zdaje się
że jestem
ale znikam
z każdym oddechem 
coraz bardziej

Fot. Kyle Thompson
http://www.kylethompsonphotography.com/open-stage

poniedziałek, 13 lipca 2020

przytuleniem

mów do mnie
z daleka
lub z bliska
zdaniami
pełnymi
wielokropkami
mów do mnie
szeptem
czy wykrzyknikiem
utul tęsknotę
w wierszach
schowaną
nasiąkłam tobą
po kres
i chcę teraz
bardziej jeszcze
więc bądź mi
bliżej
niż na odległość 
myśli

Loui Jover
https://pl.pinterest.com/pin/784400460085481612/

niedziela, 12 lipca 2020

ugryź mnie w czucie

grasz mi
na nerwach
mocno tak
że tracę oddech
głęboko
kiedy palce twoje
wiodą jak smyczkiem
po mojej skórze
tworząc muzykę
drżeń synaps
zastygam
w emocjach
rozbierasz mnie
z myśli
płynę lawą
w twoich ustach
bądź dziś
szczęściem
w oczach

Ewa Świtała
https://www.facebook.com/Ewa-%C5%9Awita%C5%82a-1644054439140046/



piątek, 10 lipca 2020

nocne rozmarzenie

księżyc złowiłam dziś
na wędkę
zarzuconą
zatonął w morzu
myśli
spławikiem
do połowy
tkwił uśmiechnięty
światłem bladolicym
pośród chmur
a ja
układałam ciebie
na posłaniu
snów

Loui Jover
https://pl.pinterest.com/pin/678284393859133031/


czwartek, 9 lipca 2020

Pejzaże

Szukam dla siebie miejsca. Ale jak je znaleźć, kiedy tyle mnie rozsypanej w różnych szerokościach i długościach. W każdym ułamku jestem ale nie w całości. 
Znów ktoś dzwoni, opowiada, słowa płyną... kaskadą. Mam podobno receptę na wszystko. Mam?

Tyle rzeczy mi umyka. Nie potrafię wyłowić ich z własnych potrzeb, bo ich nie mam. Nie umiem zidentyfikować... czasem chciałabym jak dziecko, które pełne strachu po prostu sika po nogach z emocji, umieć tak. Ale dorosłość wymaga. By sprostać i dawać innym przestrzeń, możliwość wypowiedzi i słuchać. Dorosłam więc i nie umiem już jak dziecko być. Miętoszę więc emocje i staram się mieć tylko jedną przypadłość psychiczną. Nie wychodzi... Ten zbiór mnie czasem przerasta, więc uciekam zamykając autystyczne szkło wokół siebie.

Mam czasem dziury w niebie, przez które wylewa się wiadrami deszcz. I noszę tonę myśli nie-do-udźwignięcia, od których ciężaru drze się każdy papier, więc ich nie piszę. Dręczą. Kaleczą. Są. Wychodzę i puszczam je jak latawce na wiatr - słowem. Cichym, jakbym myślała, że to zmieni ich wagę. Spadają jednak kamieniem.

Śpię czasem... za bardzo. A jednak lubię kiedy śnię naga w twoich ramionach. I wcale nie dlatego, że możesz najbliżej wtedy dotknąć. Dlatego, że to daje mi poczucie, że jestem twoja jak nigdy. Spokojna. Wtedy budzi się we mnie nadzieja zakwitając fiołkowo, że potrafię jeszcze mieć maj w sercu o każdej porze roku.
Oddycham powoli i miarowo. Krew szumi niczym potok. Spaceruję. Galaktyką snów o tobie. Dobrze mi tu. Nie będę się budzić.

Sergio Martinez Cifuentes
https://pl.pinterest.com/pin/701083866978943283/ 

środa, 8 lipca 2020

anomalia

tracę czasem
grunt
pod sercem
i wtedy jestem
obolała
nijaka
szara mysz
w kącie
pod miotłą
spojrzenie oczu
rzucone
echem obecności
nie grzeje
wtedy trzeba
plaster
z ramion
blisko
najbliżej
prosto w samo
bezczucie
przykleić

Ewa Świtała
https://www.facebook.com/photo?fbid=2088723141378268&set=a.1587149864868934







silne strony

jako tło
barwnej opowieści
sprawdzam się
znakomicie
nie przeszkadzam
doskonale
wtapiam się
w klimat
cieniem
uwypuklam
i usuwam się
cicho
spod słów
na margines
postrzegania

Victor Bauer
http://www.victorbauer.com/
 

zaburzenie bez diagnozy

przytulona powietrzem
znikam
uśmiechem zagłuszam
tętno w głowie
nie mówię
zamknęłam się
w klatce
piersiowej
by nie uciekł
ten ptak 
roztrzepany
pośród wszystkich słów
jestem
obca
i znów
na wyciągnięcie 
zmysłów
nieobecna

Fot. Stefan Gesell
https://scene360.com/art/100728/stefan-gesell/ 

 

wtorek, 7 lipca 2020

cukiereczki

dotknąć
nie dotknąć
zabawa
w piekło 
niebo
lubię
tą niewinność
w tobie
kiedy jeszcze śpię
a ty walczysz
ze sobą
by natychmiast 
przegrać
z grzechem
gdy tylko otworzę
oczy
i uda

Steve Hanks
https://stevehanksartwork.com/ 
 

poniedziałek, 6 lipca 2020

interpunkcja niewidomych

ludzie 
zostawiają urojenia 
i zastawki serca
poluzowane
dylematami
od których boli
głowa
co przyniesiesz
jeśli wejdziesz
w próg 
nie potykając się
o moje zwątpienia
nie mam siły
na kolejne
upadki z pięter 
drogą wyboistych
kamieni iść
i tak chcę dziś
bez rozstrojonych nerwów
uczesać włosy
marzeniom 
nie połam mi
gałęzi 

Tomasz Strzalkowski
https://www.facebook.com/Tomstrzal.Art
 
 

niedziela, 5 lipca 2020

Impresje

Zaplątana w zabawę życiem jak w ciuciubabkę wciąż szukam. Odliczam wyliczankę i gram w  klasy. Kolorowe szkiełka. Kalejdoskop. Kolorowe uczucia. Rozsypane. 
Czasem boli. Choć przecież to nic. Usprawiedliwienie jest. Nieważne. Nic nie znaczy.
Kiedy potrzebuję obecności jestem sama. Ale kiedy nie jestem nie umiem...
Nikt mnie nie posiada ale mają wszyscy. Prostytutka uczuć. Zwykła. A może nie? Może tylko czekam nadal w tej mysiej dziurze? Schowana. Uwiązana mocno i słucham krzyku domysłów. Rozkwitłych  z ciszy i niepewności. Własnej. 
Powikłania. Niedokończonej młodości, urwanej wpół. Ugryzionej jak jabłko i porzuconej. Bez ładu. Bo kiedy nagle połamie się nogi trudno jest potem chodzić. Zrosną się z czasem. Ale zdarza się, że wraca nagle ból niezamierzony. Głośno łamie duszę na kawałki. 
Deszcz. Zmywa nagle wszystko. Mnie, ciebie, wyblakłe oczy. Deszcz mówi. Rozmawia ze mną i słucha. On potrafi... i wtedy wyrzucam te wszystkie słowa, których normalnie nikt nie słucha, opowiadam zdarzenia, które się nie dzieją i ludzi, których nie ma. Może będą kiedyś. A może nigdy nie przyjdą do mojego stołu. 
Kiedy mnie pokochałeś? Nie wiesz... nie umiesz powiedzieć. A przecież to wtedy, gdy malowałeś moje bose stopy słowami zanim jeszcze były... bo przecież wymyśliłeś je po to bym nimi po twoich ustach biegała bez tchu. A ja? Może wreszcie potrafię kochać... może nauczyłam się z czasem. I z tobą.
Szukasz jeszcze? Zapomnienia, wytchnienia, inności? Bo przecież płyniesz z prądem... więc może gdy się zdarzy nie zaprzeczysz...
Wiem... ale przecież potrafię. Bo doceniam nie okładkę czy wystawę stworzoną... najbardziej lubię, kiedy nikt nie widzi jak zachwyca mój palec najmniejszy u dłoni i ta kawa poranna. Lubię nie czcionką grubą pisane dla wszystkich ale te słowa cenię szeptane po cichu listem tworzonym w tajemnicy nawet przede mną. Czasem się pojawiają. Cenne, bo z moim adresem. Ale teraz są. Nie dla mnie wkładane. Bo już oswojone więc nie ma. Bo czy tęsknisz za mną? Czy ci mnie brakuje? Ale nie tej dla wszystkich, nie opowiadanej z myśli ale tej prawdziwej - schowanej tak głęboko, że już nawet sama nie widzę... Tęsknisz?
Tak bym była jedyną potrzebą? 
Nie wiem. I zmazuję tą tablicę mokrą bardzo gąbką tak, byś nie zobaczył. 
Wybierzesz mnie? Wybierzesz raz jeszcze każdego dnia od nowa?
I wtedy wplatam się w ciebie, i chcę wierzyć. Na białej pościeli dzieje się miłość. W oddechu dusz przepełnionych szczęściem.
Tylko nie zapomnij. Wybierz mnie. Znów.

Fot. Stefan Gesell
https://i.pinimg.com/736x/21/1e/13/211e13902331a0c3cda8c186c69e758b.jpg





piątek, 3 lipca 2020

Zdrapka

Rzeczywistość. Zdzielona obuchem przestała widzieć i oddychać. Zamarła ale nie utraciła iskier tlących się gdzieś z każdym miarowym uderzeniem niezmordowanego narządu. Zastygła na kształt figury z soli... z nosem przyciśniętym do szyby. Za którą jest.
Dlaczego tak trudno umrzeć?
Wyświetlony komunikat na pytanie, na które brak odpowiedzi. Identyfikacja nazwaniem czarno na białym w odkryciu... nie umiem, nie znam, zapomniałam, nie mam. Dlatego przedzieram się przez zarośla i drogi bez celu, przedzieram się mozolnie ale nie znajduję. Karczuję. Znika znienacka i obnaża prawdę. Pożyczona jestem. Całkiem. Raz tu, raz tam - do koszyka wpada tyle różnorodności. Szyję, a przecież nie umiem tego wcale. Dlatego takie niezdarnie grube ściegi są, co między nimi przecieka wciąż jak między palcami. Nieszczelnie.
I nagle dostaję lustro z lampkami dookoła, które pokazuje nic w odbiciu. Nie ma. Nie może przecież być. Zmyty makijaż odkrywa dziurę.
Tylko układanka. Z niepasujących do siebie elementów, które nieustannie odstają od całości obrazka i burzą całokształt. 
Budzić się chcę? Nie wiem. 
Czy umiem patrzyć w oczy prosto. Tej suce, która tam mieszka? Nie wiem...
Nagła potrzeba, by wziąć jakąś pałę i przywalić. Połamać resztki na miazgę rozetrzeć i niech nie będą wcale.
Poczułam stratę? Nie. Jak można stracić czego się nie miało... Skarlałam nagle w swoich oczach. Bo to ja - nikt inny - okradłam. Odzierałam warstwę po warstwie jak złuszczone naskórki myśli. Może one też zawłaszczone. Może tylko mechaniczny organizm ciała jest, co nadaje się do  łóżka lub do talerza. Nic więcej. Nie ma.
Manipulacja - jak po sznurku...sterownie latawcem na kształt ludzika jakiegoś, z którego uszło życie już dawno. 
Czasem przytykam uszy do ziemi. Czuję jakiś puls.

Nie można umrzeć, kiedy się nie żyło.

Fot. Stefan Gesell
http://wallpapic.pl/fotografia-i-sztuki-kolekcje/stefan-gesell/wallpaper-20810



pobudka

wciśnięta w kąt
siebie
huśtam się
na osnowach
własnych wyobrażeń
o życiu
noc zasypia
powoli
podziwiam
różowość nieba
sięgam łyżeczką
może poczuję
smak
malinowy
rozpuszczonych na języku
okruchów
słońca

Kinga Britschgi
https://kingabrit.wixsite.com/kinga/kingadigitalart

niedoczynność

zimna ciemność
zimna ściana
zimne serce
nie
serce drży
chore
na palpitacje
kiedy znaczysz
złością
linię za linią
granicą
cierpię
na bezdeszcz
ulgi
niewykrzyczany
ułamkami soli
rozkruszonej
po policzkach
tatuaż
obgryzionych palców
wytycza
ślad
zaciskam zęby
by nie zabić
furią

Fot. Stefan Gesell
http://www.markuswalterart.com/blog/stefan-gesell3718893 

czwartek, 2 lipca 2020

pod skórą

taniec
po betonie
znów
w pętli
uśmiecham się
tak łatwiej
kryć
odpowiedzi
pachnie lato
zaciskając się
bezdechem
wokół kwiaty
i drzwi
bez klamek 

Fot. Stefan Gesell
http://www.fotosym.de/