sobota, 31 marca 2018

studnia

dziś
zamknięta linia
moich ramion
szuka ciepła
magii
potrzeby
i odbijam się
od zaryglowanych ścian
tak wielu
urosłych słowami
wyglądam przez okno
i patrzę jak wiatr
rozsypał zapałki
z marzeń
piegowatej dziewczynki
w kucykach
którą byłam kiedyś
wychodzę na deszcz
jak dobrze
że jesteś
szepczę
dotykiem
pełnych dłoni

Vladimir Kush - Heavenly Harbor
(http://vladimirkush.com)

poniedziałek, 26 marca 2018

kiedyś przywyknę

czasem niknę
zupełnie
i choć na mnie patrzysz
nie widzisz
wcale
jak przez czystą szybę
wtedy
potrzebuję najbardziej
ocieplenia duszy
bliskością oddechu
bez znieczulenia 
patrzę
na wyjęte serce
zobacz
jaka piękna zima
wyszła na zewnątrz
bezdechem
i znów
pada śnieg
we mnie
samej
...


Happysad - Nie ma nieba

piątek, 23 marca 2018

zaszycie

noszę w sobie
bezgłośne detonacje
przykrywam
zasypuję
ugładzam
by nie zakłócić
nikomu
nie ma we mnie
uczuć
jest tylko zbiornik
do wrzucania 
studnia bez dna
we mnie mieszka
w której
tak wiele kamieni
ciśniętych lękami
innych
na moje
nie ma miejsca


Zdzisław Beksiński
(https://beks.pl/beksinski-obrazy/)
Podobny obraz

czwartek, 22 marca 2018

w cieniu rzęs

marznę
lodem
skuta
...
sznuruję uczucia
i wkładam uśmiech
na chwilę
by nie popsuć
urody dnia

potem leżę
przytulona
...

nocą
znów będę sobą


Peter Gric - Orbiter 
(http://www.gric.at)

bez...

boli
...
nieuwaga
i szlaban 
wysoki drut
granicy
poranił mi dłonie
z okna
otwartego przez ciebie
wypadłam

żyję
tylko boli

Peter Gric - Fusion II
(http://www.gric.at)

cień

prosta droga
na której
gubię krok
zostawiam ślady
dotykiem
nie tam
gdzie chcę
patrzę
w ogień
w lampy
i w światło
absorpcją
nie mrużąc oczu
bo mam w sobie 
niejasne wytłumienie
dzwoni w uszach
cisza
odmierzaniem kroków
słów
co się rozpierzchły
niezrozumieniem
zamknij mi usta
nic nie powiedzą
dłonie
i ja cała
milczeniem będę

Tomasz Alen Kopera - Way
(http://alenkopera.com)

sobota, 17 marca 2018

Kiedy jestem sama z cieni zaplatam warkocze

Ludzie... chyba do nich nie należę bo ja - bez celu jestem i bez nazwy zupełnie. Położona na ramionach patrzę w niebo - czy istnieje taka otchłań, w której będę pasować. Gdzie anioły są niedoskonałe swoją chęcią zbliżenia do człowieka... zdejmują aureole i brudzą sukienki wchodząc na drzewa bo najwyżej w ich koronach można spotkać słodycz owoców i piękno widoków. Umorusane lukrem zlizywanym z pączków bo tak smakuje najlepiej. Wpatrzone z zachwytem w kałużę bo odbija wiernie niebo a jest pod nogami i można ją rozchlapać... bezkarnie.
Ludzie... tak obcy dla mnie. Bo nie umiem rozmawiać o kolejnym odcinku serialu, ani o skokach. Nie wiem za dużo o sąsiadce z 7A ani o nowym przekręcie sąsiada co kupił właśnie kolejne auto. Nie rzucam się do gardła o poglądy polityczne. Może wcale nie umiem rozmawiać. Wolę ciszę z nosem w książce - jak to dziwadło z lat szkolnych...
Ludzie obecni zawsze przy sensacji i zamknięci hermetycznym znieczuleniem kiedy obok rozbija się serce. Z wybuchem petardy... głusi zupełnie bezmyślnością współczesności.
Mam w sobie rozdarcie. Dniem codziennym bez wyjątku. I noszę w duszy kamienie różnego kalibru. Zwalniam... by powoli czuć każdy krok jaki stawiam. Bo ślady będzie trudno wymazać. Mam też nieufność. Jak bezdomny kot co skrada się po płocie do wróbla. I umieram tysiąc razy choć z uśmiechem na ustach... nie widzi żaden więc.
Silna... słucham przez całe życie. I nie wie nikt jak bardzo siła kosztuje. Rachunkiem. We wszystkich chwilach zwątpienia, upodlenia, zdeptania... kiedy leży się i modli by już nie było. Przeszło, podeptało, zgniotło i wyrwało... zniszczyło, zabiło. Zabrało sobie wszystko co chce lub nawet nie wie że chce by wzięło i przestało. A potem jest długa cisza. I wahanie.
Jak postawić pierwszy krok.
Czasem. 
Chciałabym stanąć na polu pełnym zboża i patrzeć w niebo. Bez słów. W głowie, na ustach, we mnie. Pusta nazwami i znaczeniami. Tylko widzieć i czuć. Być w jedności. Bez całego bagażu mózgu. Bez przetwarzania i wkładania w słoiki kolejnych pojęć, terminów, zwrotów. Tylko być.
Nie chcę serduszek i pocztówek ze słońcem ani pierścionka od kataryniarza. Chcę żebyś wybrał się ze mną na spacer. Po moich cieniach. Tam gdzie nikt nie zagląda. Bo tam gaśnie każde światło i jest zimno... tam...
mnie pokochaj.

Tomasz Sętowski - Zaginiony statek 
(http://www.setowski.com)

nie dotykaj bo się poparzysz

anioły
na parapetach
moich oczu
machają 
bosymi stopami
i gryząc jabłko
patrzą mi 
w duszę
wyschniętą 
w korytarzach arterii
wiatr przenosi
myśli
jak zwiędłe liście
po polu
jesienią
bezowocne
więc do koszyka nie trafią
a ja 
wyścielone mam 
solą ściany
pod powiekami
szeroko otwartymi
na rzeczywistość
która kładzie się
lodowym żwirem 
w moim środku
to tylko pył
nieporadny
a lśni
niczym klejnoty
i każdy kto ich dotyka
myśli 
że znalazł skarb
do czasu
aż w dłoniach
rozsypie mu się
piaskiem

Joanna Sierko-Filipowska - Niedokończona kolacja
(http://www.joannasierkofilipowska.pl)

piątek, 16 marca 2018

delikatność

słowa milczą
czyny wygasają
cisza
jest
i tylko tętent kopyt
uderzających o ścianę
rozcwałowanych myśli
rozprasza mnie
z odrętwienia
leżę
i widzę jedynie
bruk -
własnymi dłońmi
wyścieliłam 
dno piekła

Zbigniew Beksiński - obraz z 1979r.
(http://beksinski.dmochowskigallery.net)

czwartek, 15 marca 2018

paraliż

stoję kompletnie sama
i patrzę
jak ogień pali
resztki mojej wrażliwości
szept bezgłośny
moich warg
tli się popiołem słów
jakie nie padły
na głos
rozstrzelane ciszą
pogrążona
w lęku
ciemnością nagłą
nie mogę złapać oddechu
pod powierzchnią
tafli 
własnej bezsiły
uwięziona
ból mnie wykrwawia
dotykam ciała
znajduję tylko
pustkę

Maja Borowicz - W ciszy i mgle 
(http://www.majaborowicz.com)
"W ciszy i mgle", olej na płótnie, 50x50cm, NIEDOSTĘPNY

wtorek, 13 marca 2018

Muzyka w środku

Nie śpię... czujnie słuchając jak chodzi mi serce. Od ściany do ściany. Niespokojnie przeskakując... Biciem w głowie... niezrozumiałym zupełnie. Bo jest cisza oddechu nocy i gwiazdy, i księżyc schowany w kołdrze chmur. Sen powleczony na poszewkach powiek ludzi obok. Nic się nie zmieniło - ziemia nadal wiruje, rośliny śpią, ptaki przytulają głowy do skrzydeł. I tylko emocje mojego wewnętrznego zegara uderzają...
I tak myślę jak łatwo jest zgubić niesłyszeniem te z nich, które wcale nie krzyczą, nie miotają się wściekle tylko patrzą oczami spod kąta w jaki wlazły. Bo są delikatne. Łatwo je spłoszyć zbyt dużym światłem.
Serce... taki dziwny mięsień, który zaboli kiedy tracimy życie. Ale nie umie powiedzieć - teraz patrz, to ważne... nie zgub, bo ucieknie. Wytracisz jeśli nie zbierzesz, bo to tylko dotknięcie skrzydeł ważki na policzku...
Zatrzymana dziś. Słucham tego rytmu wyjętego z cienia, słucham z uwagą na którą zasługuje. Wyciszona z pośpiechu i ciągłości, z lęków rozpinam powoli guziki nacisku dnia, by zanurzyć się bez sznurowania w ciszę. Uwagą.
Serce. Odmierza rytmem bieg życia... i wiem, że kiedy mnie przytulisz moje serce uspokoi tętent kopyt szalejących pogonią. Uspokoi się pewnością.  Że jesteś blisko dzięki czemu moje życie staje się namacalnie dobre, uważne i pełne. Spokojem rytmu serca.
Kiedy jesteś blisko jestem wreszcie we właściwym miejscu.

Tomasz Alen Kopera - D12
(http://alenkopera.com)

poniedziałek, 12 marca 2018

Mów mi, proszę...

bo nawet kiedy wiem
chcę usłyszeć znów
jak mówisz 
że jestem twoja
niczyja więcej
twoja w całości
bez wyjątków
z każdym połamaniem
blizną
smutkiem
niedospana
i we łzach
bezsilna, słaba, zła
że jestem warta tego
by mnie kochać
mów mi to często
słowami wprost
do serca
nawet kiedy 
zrobisz mi herbatę
lub przyniesiesz lody
kiedy naprawisz mi 
półkę
i powiesisz obrazy
kiedy obsypiesz kwiatami
i pocałunkami
kupisz ulubioną książkę
napiszesz słowami
lub docenisz mój wiersz
mów mi jeszcze
codziennie 
że mnie kochasz
niech usłyszę
znów...

Vladimir Volegov - Monday Dreams 
(http://volegov.com)
MONDAY DREAMS, painting,

bez fundamentów

dawno kiedyś
gdy przestanie tańczyć kurz
na popiele
moich zgliszczy
i opadnie gniew
z ciebie
zrozumiesz
że okrągłe słowa
zaklęć
poobijane o kanty
braku wiarygodności
nie mogą być
drogą do zrozumienia
to zbyt mało
paląc stos
istnienia
inkwizycją zakazując
otwartości czucia
nie można potem
wznosić świątyni
na ruchomych piaskach
pojęć
jakich nie rozumiesz
bo runie
domkiem z kart
w grze
pełnej pionków
na szachownicy
twojego życia
mnie tam
nie ma już...

Michael Cheval - Master of Imagination
(https://pl.pinterest.com/pin/363032419940926286/)
25 Absurdity Illusion Paintings by Michael Cheval - Master of Imagination | Read full article: http://webneel.com/25-absurdity-illusion-paintings-michael-cheval-master-imagination | more http://webneel.com/paintings | Follow us www.pinterest.com/webneel

niedziela, 11 marca 2018

powiew lata

tak całkiem
głupio
w niedorosły sposób
zapodziałam się
rytmem serca
po sam czubek nieba
z waty cukrowej
utkanego
słodyczą
twoich oczu
zupełnie jawnie
bosymi stopami
chodzę po trawie
zielonej
twoich marzeń
łąką pełną rumianków 
i chabrów
co dla mnie 
rozwinięta kobiercem
jest miękkim
w tobie
zanurzam buzię 
w promienie słońca
i czekam aż przyjdziesz
by zetrzeć mi spod nosa
wąsy malowane 
łapczywością smaku
kiedy karmiłam się
niecierpliwością
siedząc niby spokojnie
ale wcale nie
bo niech już wreszcie...
przyjdź
mam dla ciebie
czterolistną koniczynę
i szkiełko
z kalejdoskopu
moich snów wyjęte

Vladimir Volegov - Rest In Her Way
(http://volegov.com)
REST IN HER WAY, painting,

Spokój duszy

zapytałeś kiedyś
czy dam ci
wspomnienia
patrząc w twoje oczy
pełne prawdy
oddałam ci 
nie jedną chwilę
nie dzień
lecz całe moje życie
bo jesteś
dla mnie 
człowiekiem
wystarczającym
do szczęścia

Karol Bąk - cykl Fashion 
(http://www.karolbak.com/)
Znaleziony obraz

Nieuporządkowanie dziecięcym rozumieniem

Szukamy siebie wzajemnie, a kiedy się znajdziemy tak trudno przyznać, że czekalismy całe życie.  Na tą właśnie osobę, na takie właśnie uczucie, na nas otwartych na siebie wzajemnie. Jakby mówienie prawdy było wstydliwe... jakbyśmy bali się, że nasza miękkość, którą wkładamy komuś w dłonie, zostanie zdeptana natychmiast...
czy jest istotniejszy powód do bycia z kimś prócz miłości? Każdy chce czuć się bezpieczny a jednak najczęściej boi sie odsłonić z uczuciami... ucieka. W strategię i stosowanie jakiś gier, które nie prowdzą do niczego.
Już wiem jak szkoda czasu na dziecinną zabawę w ciuciubabkę. Jak nieistotny jest strach, który buduje zasieki drutem kolczastym i co z tego. Że za nim całe łany wysiane kwiatami czekają... nie sposób sforsować. Pól minowych i rowów wilczymi dołami wykopanych.
Ludzie mają tendencję do nadmiernego chcenia... do mnożenia swoich pragnień i w podążaniu za ich realizacją gubią prawdę. Bo czy istnieje koniec oczekiwań? Taki pułap, który pozwala na zaspokojenie i powiedzenie - już dość, więcej nie potrzeba. Kiedy wszystko wokół kolorowym kalejdoskopem reklam krzyczy, namawia by mieć, wziąć, posiadać. Bo wtedy dostaniesz namiastkę szczęścia. 
Uzależnienie. Najgorsza bolączka dzisiejszych czasów... uzależnienie od adrenaliny emocji, - by mieć bardziej, by być ważniejszym, bardziej liczącym się z powodu najnowocześniejszego sprzętu, najnowszego modelu samochodu, droższej torebki od Vuittona, od ilości lajków na portalu życia, większej wiedzy bo naczytało się odkryć jakiegoś guru od psychoanalizy, ciagłej zabawy w coraz to nowszych klubach... 
Uzależnienie od podkreślania tego kim tak naprawdę nie jest się wcale. Bo trzeba robić wrażenie. Nowoczesnego, obeznanego, posiadającego... zastępniki do wypełnienia pustki w uczuciach. Nazywanie emocji czuciem... posiadanie zamiast bytu. Substytuty, bo coraz mniej potrafimy być ludźmi. Trzeba nam określać nasze potrzeby - my sami nie umiemy ich nazwać, bo w pogoni za namiastką szczęscia straciliśmy zdolność. Do czucia się człowiekiem.
Żal mi współczesnych marionetek, które boją się kochać. Żal mi ich namiastek zakochania w poszukiwaniu ukojenia tęsknoty jakiej nie znajdą pośpiechem układania kolejnych emocji kolejnymi ludźmi. Żal mi powierzchowności odczuć kiedy uprawiają miłość jakby to było zadanie w szkole do zrobienia w domu. Żal mi nieumiejętności do pokazania szczerości. 
Nikt nie wyrywa nam skrzydeł. Upadłymi aniołami czynimy się sami - bo tylko my mamy taką moc, by tracić pióro po piórze. Zwątpieniem... w samych siebie. Każdy ma swoją drabinę z wyłamanymi szczeblami i własną golgotę, na której zdarł kolana. Swoje winy przybite gwoździami do ściany sumienia, złe czyny i wybory jakich dokonał niewłaściwie. Całe albumy ludzi, dla których nie było warto lub którzy poszarpali czas i uczucia... każdy takie ma uliczki w sobie... ja też całe kilometry w sobie noszę wybrukowane kamieniami kocich łbów, które nie raz rozorały moją duszę. I te przepaście, w które się rzuciłam bez zastanowienia. 
Dlatego jestem taka pełna. Ułożona warstwami doświadczeń, które są i nigdy nie przestaną być...
ale wciąż nie przestałam wierzyć w kolory kwiatów i słońce, w marzenia co unoszą i w miłość tą prawdziwą co zapiera dech w piersiach i istnieje nie dla zrywów tylko... która jest nawet wtedy, kiedy buro we mnie jest, nie mam makijażu i chodzę w wyciagnietym swetrze połamana codziennością. Doceniam jej cud. Którego dotykam z bliska Twoimi oczami dla mnie. Bo wierzę w nas. Od początku mojego istnienia. W to połączenie jakie jest. Wierzę w dzień i noc pełne nieba i w kromkę chleba na śniadanie z miodem lepkim płynącym po palcach, wierzę w motyle i wiosnę, która przyjdzie jutro, wierzę w zapach na Twojej szyi i smutek moich oczu. W dobroć też wierzę i dobrą wolę. W dobry czas pełen znaczeń przy robieniu głupot. I w kawałki nieba zbierane do fartuszka, by nie zginęły, w pajęczyny wymiatane z kątów zapomnienia, by je zasiedlić znaczeniem nagłym co przepełnia. Wierzę. 
I w wybór dokonany wierzę. Bo tu i teraz chcę być. 
Dla Ciebie.

Victor Bauer 
(https://pl.pinterest.com/pin/312085449154416014/)
Victor Bauer... | Kai Fine Art

sobota, 10 marca 2018

Obojętność

połamane zaufanie
i wstyd
brudem położone
nie do wywabienia
z materiału duszy
ścieka krwią
niezakrzepłych zdarzeń
ból
zatrzymany oddechem
bez tlenu
i świadomość
jak jestem winną
odebrałam tylko
należną mi karę
za istnienie
moją płcią
zabawka
w rękach innych
usprawiedliwionych
ze wszelkich działań
wbrew mnie
już dawno
zgubiłam wiarę
w człowieczeństwo
zakneblowana czekam
na wyrok
kolejnego dnia

Peter Gric - Gynoid V
http://www.gric.at

Podeptanie

nie wiesz
jak boli osąd
winy niepopełnionej
nie czujesz tej goryczy
z jaką czytam
twoje słowa
nie do tych ran
które trzeba leczyć
przyłożone
stoję na celowniku
przyciśnięta ignorancją
nieznajomości tematu
bez premedytacji
nie znajdujesz
właściwych proporcji
bo nie szukasz
wagi czynu
w zamkniętych ścianach
nie twojego domu
znasz tylko
powielane opowieści
i strach
że obok życie
jest ciemniejsze
niż myślisz
pokazujesz palcem
podkreślając zdarzenia
o jakich nie masz pojęcia
wybielając koszulę
na własnym grzbiecie
potępieniem
nic nie krzywdzi bardziej
niż cisza
zakładana plastrem
obojętności
na ustach
pełnych krzyku

Peter Gric - Reconfiguration VI
(http://www.gric.at)

piątek, 2 marca 2018

bezsłowna

wciąż nie umiem...
patrzę w pustkę
bezdechu
schowana ramionami nocy
bezbrzmieniem
i dziś
tak boli
niemówienie
przerwane w połowie
zdania
szybkostrzelnie...
potokiem zalana
sznuruję
usta
myśli
słowa
topię w studni
bez dna
rzucając kamyki
bezdźwiękiem
by nie przeszkadzały
i tylko w kącie
oka słonym
siedzi
niewysłuchanie
pełne krzyku

Tomasz Alen Kopera 
(https://www.facebook.com/tomasz.alen.kopera)

czwartek, 1 marca 2018

Wstążka niesiona powietrzem

Księżyc dziś - zjawiskowy. Pomarańczowo-żółty okrąg zawieszony tuż na horyzontem jak opłatek komunii nocnego nieba w darze. Zatracił trójwymiarowość kuli na rzecz płaskiej powierzchni i zastanawiam się czy to ciężar myśli tak go zmienił wymiarem... czy to moja optyka wąska. Zawstydzony wagą przewin chylił się ku upadkowi, by dać miejsce dla słońca budzącego się dnia. Bezchmurność a jednak jakiś niepokój w mijanych ludziach wyczuwalny.
Zrywałam po drodze uśmiechy przypadkowe lub całkiem celowe i zbierałam do koszyka z zamiarem utworzenia z nich potem ciepłego szalika, ale niestety... za mało. Nie wystarczy. Popłoch umykających oczu, dłoni, osób. Ukradkowość bardzo zauważalna.
Zimno - wkrada się pod czapkę i pod kurtkę, rozpycha szalik... może ono również bardzo potrzebuje przytulenia. Nie jest łatwo wciąż marznąć i znosić narzekania ludzi mówione prosto w oczy. A ja lubię czerwony od mrozu nos... uśmiecham się, kiedy pieką szczypaniem policzki.
Ptaki gdzieś się pochowały i tylko oddech wiatru powodował ruch w obrazie sugerując, że dzieje się życie. Niezależnie od woli - jest. Ruchem jak zawsze.
Pytasz mnie czasem co możesz mi dać... wiesz życie potrafi zaskoczyć bardzo. Nieistotne jest czy to będzie kawa, ciastko, bukiet kwiatów czy smutki jakie w sobie nosisz. Nieważne czy książka, muzyka czy obraz lub ciepłe skarpetki. Nie ma znaczenia czy spacer po łące czy nowe zabytki w mieście. 
Najważniejsze, że z Tobą. Bo tylko wtedy liczy się wszystko zyskanym smakiem.

Vladimir Kush - Eclipse
( http://vladimirkush.com)
 Eclipse