niedziela, 16 czerwca 2019

Różowe słonie

Cisza jest. We mnie. Jakby tupot stóp myśli poszedł spać zmęczony własną nadgorliwością. Pusto tak, że słyszę echo oddechu. Nie twojego, bo przecież nie ma cię tutaj. To tylko ta pewność, gdzieś w tyle głowy, że jesteś. Jeszcze…
Nie mam duszy – rozmiękła jak papier na deszczu i teraz jest tylko papką bez liter, bo spłynęły tuszem... za dużo gwoździ i szkła w sobie noszę. Swoją winą. Otwieram okna i wpuszczam. Czasem lepiej by było przebiegać przez ulicę na czerwonym świetle, by usłyszeć. Ten klakson w głowie. Wielokrotnie - by zadziałał. Ocucić się... przestrzenią pełną powietrza. 

Cisza i tylko słychać kapanie zegarka. Upływa stałością wyobrażeń. Bo siedzę sobie właśnie na tym parapecie, którego wcale nie ma. Macham nogami i słucham jaki smak ma trwa, kiedy rośnie o świcie. A potem zeskakuję z okna i idę pozbierać maliny, by ci je przynieść prosto do ust, kiedy się obudzisz. Smak... który nie istnieje przecież. Bo to tylko moje migdały - dziś lekko szaroniebieskie... 
Rozdrapuję... niepotrzebnie pewnie ale nic nie poradzę, że tyle we mnie jest tej niedojrzałości. Jak w zielonych pomidorach, którym brak słońca. Pozwalam czasem za dużo dziecku we mnie mieszkającemu. Wierzę w cuda. Naiwnie do samych granic horyzontu... nie, poza nim nawet. Jak w baśniach, które się nie ziszczą. Bo cukierki są tylko dla grzecznych dziewczynek przecież. A ja wolę drzewa i płoty z podartą sukienką od wiatru we włosach. I nie umiem mniej niż wszystko. Nie potrafię...

Czy to oznacza, że nie jestem dobrym człowiekiem?
Wiem, że nie jestem... ja tylko chciałabym takim być. 

Szyję - choć wiesz, że nie umiem zupełnie. Ale zbieram te strzępy rozrzuconych wyobrażeń i szyję z nich kołdrę, żeby nie było tak zimno. A jednak drżę pod nią również... i nie zasypiam, choć we snach tak lubię twój dotyk. Tam jest.
Jednak za cicho... i czuję się tak jakbym włożyła palce między drzwi. Zatrzaśnięciem bez wyjścia. Zupełnie. Ze wszystkimi tępymi ołówkami i świecami bez światła. Otyłość uczuć. Nie pozwala zmieścić się w wąskich przejściach więc utykam nadmiarem. Patrząc jak tęsknota śpi na wycieraczce w drzwiach. Serca...

I pójdę zaraz kroić ten szczypiorek. Trochę ze złością a trochę z uśmiechem... bo znów obudzi się wspomnienie przyszłości...
Wspomnienia - to twój klaser od którego ja chcę tak bardzo uciec. Nie lubię zasuszonych liści i płatków kwiatów, rozmytych obrazów, które są tylko namiastką. Napełniają szklanki do połowy i śmieją się w oczy. Bo dają odebraniem... choć smakiem przypominają ognisko w rozgwieżdżonym niebie. Obecnością papierowych zdjęć bez oddechu... pustostany. Dziurawe miejsca po prawdzie. Czy istnieje prawda? Taka naga bez zasłon w oknie - do pokazywania całemu światu. Ze zjedzonym lukrem wydziobanym palcami w pośpiechu konieczności - by wreszcie wziąć prysznic i stanąć... zupełnie bez. 
Gryzie sumieniem prosto w oczy. Zabierając tlen. Płuca pełne wody - i tonę od środka.
Połamany spokój - jak czekolada w kostkach brukowych, po których stawiam nogi w szpilkach. Łamią się obcasy i nie da się chodzić. 

Pocałujesz mnie dziś? Tak, by skruszyć mi chmury. Nawet deszczem... bez parasola.
W lecie deszcz ma inny wymiar - dotyka ciepłem... 


Tomasz Alen Kopera - K15
https://alenkopera.com/

10 komentarzy:

  1. Bolesna poezja pisana prozą...
    Niesamowicie sugestywne.
    Widzę /a może też czuję?/ to wszystko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie za takie słowa. Umieć pisać tak by czytelnik poczuł... chciałabym bardzo.

      Usuń
  2. Krojonych szczypiorek zrobił na mnie wrażenie... nie wiem czy tak miało być czy znowu odnalazłam coś co z pozoru nie miało większego mieć znaczenia... Widzę ten obraz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczypiorek ma sens i znaczenie. Nie jest tu przypadkowy i dziękuję, że go zauważyłaś.
      Bardzo mi miło powitać Cię na moich kartach.

      Usuń
  3. Ty i oko umiecie doskonale dobierać słowa, tak doskonale, że nie umiem wybrać czy wolę Waszą poezją prozą czy epickie miniatury o życiu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję - jeśli dorastam do opowiadań oka to dla mnie ogromny komplement. A wybierać wcale nie trzeba - można przecież czytać i jedno, i drugie.

      Usuń
    2. no proszę. ploteczki dobrosąsiedzkie odchodzą w najlepsze.
      jak zdrówko Szanownych Pań?
      pasę się w wielu miejscach szukając ładnych słów, a tutaj o nie niezwykle łatwo. i krążą później po mojej głowie myśli nieujarzmione. a czasami myślę, że to, co mi zabiera tysiąc słów Aja potrafi zmieścić w trzydziestu. i to o wiele ładniej.

      Usuń
    3. A co tam - ploteczki też fajne są jeśli nie szkodzą nikomu.
      Muszę zacząć uważać na mój nos, bo poszybował od tych komentarzy w górę i jak nic się potknę i go rozbiję.
      Dziękuję za wszystkie miłe słowa - obym na nie zasługiwała.

      Usuń
  4. Lubię taką prozę. Wielość punktów zaczepienia nie pozwala się skupić na jednym wyjątkowym, bo wyjątkowość jest tu w każdym zdaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem dlaczego ten tekst tak bardzo się spodobał. Może w mojej głowie nie jest tak ciasno jak mi się wydaje...

      Usuń