niedziela, 14 lipca 2019

Bez ładu rozsypane

Może tak mi już pisane. I tak dziwnie jest, że czasem boli mnie  serce od niedotyku. A czasem nadmiar jest taki, że zalewa po ostatnie pęcherzyki płuc i już nie można oddychać wcale. Wylewa się zewsząd jakby potop nadszedł.
Może nie umiem dokonywać prostych wyborów. Jednoznacznych. I tylko własną krzywdą potrafię... a potem żal mam. Nie wiem do kogo. Że się dzieje to, co wiedziałam, że nadchodzi.
I stoję na tej skarpie patrząc w dół i przecież wiem, że spadnę. Nie ma barierek. Patrzę na piękno pionowych ścian.

Doskonałość - jak obcy smak ma to słowo wkładane mi od najmłodszych lat szuflami rozpalonych węgli prosto do serca. Dążenie do tego co perfekcyjne, przekraczanie, przekształcanie, naginanie, by dopasować, pokonać, walczyć...
Poparzyło i zostawiło blizny niezmywalne i wzór, do którego nigdy nie będę gotowa nawet dorosnąć. Ale czy kiedykolwiek chciałam... 
Linijka przyłożona do kruchości moich dni i zbyt krótkiego zegarka w nocy, by wyrzucić z siebie cały żal. Bezsenność stała choć czasem udaje się ją oszukać. I wtedy przychodzą sny. Te same od lat. Które są tak dalekie... i słodkie jak krem waniliowy wyjadany wprost palcami z pucharu. Przez chwilę. A potem pobudka. Nadszedł kolejny dzień.

Zaraz potem czuję popękane kolana ale nic, to nic... poza wnętrzem wiatru.
On rozdmucha cały ból, uniesie w przestrzeń, gdzie nie będzie potrzebne myślenie
i będę w takim świecie, gdzie brak znaczenia jest atutem, by móc unosić się na smugach oddechu jak piórko zgubione od niechcenia. 

Trzeba zapomnieć. Wyczyścić pamięć i wyrzucić zbędne pakunki. Pozamiatać i umyć podłogę. A może i okna. Otworzyć na oścież wreszcie. Poprzestawiać myśli i tęsknoty. Napełnić się tym, co możliwe i przestać... ale co zrobić z głupotą serca, w którym wciąż mieszka zieloność. Zapachem trawy o świcie zbieranym bosymi nogami. 
Za dużo.
Myślę.
Czuję.
Za mało.
Wiem.
I jak nauczyć się. Braku wstydu.
By zacząć żyć... 
Życie podkłada nogę, okalecza, amputuje... czasem nieustannie prowadzi pod górę. Stoję i patrzę w dół. I wiem, że nie chcę jeszcze.
Nie kochałam przecież wystarczająco długo.
Jeszcze nie.

Rob Hefferan
https://www.robhefferan.net/gallery/new-works/


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz