czwartek, 21 listopada 2019

Żyletka

Wstań, ubierz się, umyj, idź, zrób coś ze sobą... słowa obce pełne liter, bez zawartości środka. Przystawione piętnem pieczątki właściwego mniemania o tym, co trzeba, powinnam, muszę. Urosłe tak bardzo, gdzieś obok zupełnie mijaniem jak krajobrazy w szybie jadącego pociągu. Nie mój tor. Może spóźniłam się na ten odpowiedni pociąg... 
Wszyscy wiedzą jak się zachowywać, co robić... tylko ja nie potrafię schylić się po znaczenie tych wyrazów w zdaniach rzuconych w moją stronę rękawicą.
Czynności puste. Niedobór. Środek pełny. Nadmiar. 
Cięcie.
Zapinam skurcz uśmiechu na twarzy - jest dobrze. Słyszę oddech ulgi z płuc okolicznych ludzi, bo nic nie trzeba. Nie trzeba się martwić, organizować, opiekować się. Bo przecież jest dobrze. Jest dobrze - jak spinka do włosów kolorowym diamencikiem włożona w oczy i już nic nie burzy fryzury. Ułożona i tak jak ogół nie kłuje po uczuciach smutkiem. Twarz nawykła do pracy mięśni, usta rozciągnięte w ozdobie - jest dobrze. Bo przecież radość jest...
A ja. Mijam. Obok. Życia.
Cięcie.
Kup sobie coś, będzie ci lepiej. Coś... trzy pojemne litery nieznaczące nic. Lub zjedz czekoladę, bo wydziela endorfiny. No zrób coś wreszcie. Robię więc. Chyba... Łykam posłusznie, jak tucznikowa gęś, kostkę czarną od zawartości wysokiej kakao i czekam... ale moje endorfiny najwyraźniej nie wiedzą o tym, że powinny się wydzielić jakoś zauważalnie. A może umysł śpi... lub zredukował się i teraz jest tylko bezkształtną masą na obraz i podobieństwo ciała, które wypełnia. 
W jaki sposób kupić/zrobić życie?
Cięcie.
Fajnie się z tobą rozmawia, zawierasz w sobie tyle zainteresowań i masz potencjał. Kobiecości potencjał - ot co - budzi zmysły tak, że aż chce się poznać ciebie, nie zaważając na nic. Rozum mnie w tobie zachwyca. Jakie masz wymiary? 
Wymiary? Zastanawiam się. Bo nie wiem jakie wymiary ma mój umysł i czy w ogóle je ma, bo bezkształtnie jestem w środku rozlana rzeką bez brzegów.  Nie wiem, nie potrafię zmierzyć - może gdybym miskę miała pojemną i zanurzyła...
Nie powiesz? No tak - więc jesteś gruba... nie mój target - sorry, znikam.
Patrzę w lustro. Brak odbicia...
Cięcie.
Zjedz coś, przecież nie możesz żyć powietrzem. Otwieram usta szeroko i chłonę resztkę tlenu ze smogu. Czuję jak krew transportuje go do moich kończyn - mogę chodzić. Nie chcę do końca, ale mogę. Ciało działa jakby poza moją świadomością, która skupia się tylko na tym, by oddychać. Męczące. Obrastam mniemaniem innych, co osiada na mnie jak kurz na meblach. Nie sprzątam, więc uginam się pod ciężarem coraz bardziej. Lepka od dotyku powinności skóra bywa w niektórych miejscach mnie zbyt cienka i przepuszcza. Do miękkości mojego człowieka, do mięsa lub nawet do kości to, co zostawia siniaki. Ustami innych ludzi, co wiedzą wszystko.
Ja wiem tylko, że nie umiem.
Cięcie.
Przecież nic ci nie jest, nie dzieje się źle. Powiedz coś, daj zrozumieć... przecież nie można tak się zamykać. Nie zamykam się. Mówię potokiem bez zatrzymywania o głupotach i zdarzeniach nieistotnych sprzed lat wydobytych z pamięci. Masa słów wylewa się lawą dusząc brakiem przystanku. Mówię zagłuszając, by zobaczyli. Widzą - jest znowu dobrze. Bardzo jest dobrze bez milczenia.
Stoję na zapadni, w tańcu, bez ruchu, czekając, aż się otworzy. Spadnę. Bez swojego udziału potoczę się w głąb. 
Cisza we mnie. Najgłębiej. Czerń.
Cięcie.
Ból. Nie chodzi o ból. Nie o karę, ani biczowanie. Chodzi o to, by zobaczyć. By ustanowić kreskę równą, z której wyleje się ulga. Czerwona i ciepła.  Stanie się powód bólu. I będzie się dział za każdym razem, gdy potem wejdzie w oczy postrzępiony zakrzepły brzeg skóry. Będzie prawdą. Namacalną. Tylko moją i tylko dla mnie. Schowaną przed obcym wzrokiem długimi rękawami dobrego samopoczucia. Zakryty obowiązek troski.
Istnieję. Na krawędzi.
Cięcie.

Tomasz Alen Kopera
https://www.facebook.com/tomasz.alen.kopera


6 komentarzy:

  1. Nawet najbliżsi zła nie dostrzegą, jeżeli zło nie zechce być dostrzeżone. A człowiek, którego zło obejmuje czule i z miłością, tak potrafi wyuczyć radości na zawołanie, że nikt nie wątpi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutek, depresja, rezygnacja nie pojawiają się nagle z niczego. Ale jest ogromnie trudno zrozumieć - to fakt. A jeszcze trudniej pomóc.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Obecność miłości wszystko potrafi zmienić.

      Usuń
  3. Jest ratunek. W środku ,nie na zewnątrz. .. Klucz tam jest, każdy ma taki klucz bardziej lub mniej zakopany...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Nie każdy jednak potrafi lub chce szukać.

      Usuń