Rozsypane na drodze kasztany - pierwsze, jeszcze lśniące politurą nowości, uśmiechnięte. Uwielbiam ich dotyk w dłoni - ciepłego aksamitu. To takie owoce, które zawsze zmieniają mnie w dziecko niezależnie od ilości lat, którą posiadam w swoich kościach.
Woda dziś niezwykle spokojna, poukładana jakby nikt i nic do niej nie trafiało poza spokojem nieba. Bez gwiazd to niebo już bo ukryły się przed słońcem.
Nieumiejętność. Rozumienia jest czasem tak duża. Niedbałość o uczucia... i pękają serca nie ogrzewane oddechem. Jak łupiny orzecha.
Stoję na brzegu i widzę jak horyzont jest poszarpany budynkami. Umykają z nich myśli... moje też.
Znalazłam dziś... siebie taką właśnie.
Rozwiązanie nadejdzie w końcu. Niezależnie od ilości strachu, który żyje - kiedy go wreszcie odrzucę nie będzie ograniczeń. Będzie zmiana. Która zapewne jest potrzebna. Bo życie wie lepiej. Wszystko co się zdarza jest potrzebne właśnie w chwili, w której się dzieje. Nawet te kolana dziurawe następnym upadkiem i osoba, która rzuciła kamieniem. Ta która podarła mi serce i cisnęła w kąt jak zużytą kartkę również.
Uczę się. Każdego dnia od nowa.
Patrzenia w siebie. Widzenia ciebie.
Uczę się krok po kroku...
Marcela Kaspar
(https://pl.pinterest.com/pin/147422587779018952/)
Rany zadawane przez ludzi, bolą najbardziej. Na szczęście są jeszcze takie jeziora, spokojem zarażające całe brzegi.
OdpowiedzUsuńNa szczęście są też ludzie, dzięki którym wierzy się jeszcze w człowieka.
UsuńKasztany spadają, jak upadają ludzie, a jednak zawsze znajdzie sie ktoś, kto chętnie podniesie je z ziemi i w cieple kieszeni umieści...
OdpowiedzUsuńA człowiek z reguły wstaje sam.
Usuń