sobota, 21 grudnia 2019

Niedotykiem

Siedziałam w mojej świątyni dumania otoczona zimnem i patrzyłam na spektakl nocy o niebie niezwykle czarnym głębią dotyku, podpalonym ogniskiem światła chmur sino złotych na wschodzie. Cisza, choć w mieście trudno usłyszeć bezruch nawet o takiej porze. Ptaki zmarznięte, pochowane w tujach, śniły o wczesnej wiośnie tak namacalnie, że niemal widziałam te rozkwitające im w głowach kwiaty zapachem. Wiatr delikatnym muśnięciem poruszał zziębnięte płatki kwitnących jeszcze pelargonii i trącał drobne dzbanuszki wrzosów – nieskorych za bardzo do psot swawolnika. Spojrzałam na różę schowaną już przed pierwszymi dotykami zimy, które coraz częściej można było poczuć nocą – dzielnie udawała, że jeszcze nie czas wypuszczając liście, przy wtórach wtulonej w nią poziomki, która najwyraźniej odkryła jeszcze w sobie zew natury i zakwitła drobnymi kwiatuszkami.

Drzewiec zamyślony, jak zawsze ciepło popatrzył mi w oczy i pokiwał głową. Pewnie w zastępstwie księżyca, bo ten jeszcze nie zdążył odżywić się na tyle, by pokazać światu buzię. Gwiazdy wychylały się ciekawością zza chmur strzępów i patrzyły na moje dłonie. 

Siedziałam bose stopy oparte o trawę trzymając owinięte kocem wspomnień z przyszłości i nawijałam na kłębek słowa z myśli. Różne wyrazy, z których potem chciałam zrobić szalik dobierając je w zdania pełne ciepła i przytulności. Zapomniałam zupełnie, że nie potrafię przecież ani szyć, ani operować tak sprytnie drutami, by pobudzić do życia materiał… ale to nic, zrobiłam jak umiałam i utkałam dla ciebie szalik z siebie, żebyś mógł nim owinąć smutek i zmęczenie. Wiem… nie nosisz szalika, ale i tak będę go kładła ciepłem każdego słowa na choćby cieniu zwątpienia, żebyś poczuł. Każdej nocy niezależnie od pory dnia. Żebyś miał świadomość ciepła, które nie boi się przekraczać granic. Nauczyłeś mnie przecież, że nie ma takiego miejsca, do którego nie umiem się dostać. Więc jestem.

 Dido - Here With Me

Nie słyszałam kiedy wyjechałeś
Zastanawiam się czemu tu jeszcze jestem.
Nie chcę przenosić swoich rzeczy
To mogłoby zmienić moje wspomnienia
Jestem jaka jestem
Robię to co chcę
I nie potrafię tego ukryć
I nie chcę odejść
Nie chcę spać
Nie potrafię oddychać
Dopóki nie będziesz odpoczywał tu przy mnie
I nie chcę odejść
nie potrafię się ukryć
Nie potrafię istnieć
Dopóki nie będziesz odpoczywał tu przy mnie
Nie chcę dzwonić do moich przyjaciół
Mogliby wybudzić mnie z tego snu
A ja nie potrafię opuścić tego łóżka
bez ryzyka zapomnienia o wszystkim co tam było
Jestem jaka jestem (...)

4 komentarze:

  1. Ciepło, które nie boi się przekraczać granic powinno być w każdym z nas...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciepło w nas powinno być jak chleb - tak by każdy kto głodny odłamał sobie kawałek i zjadł... Pięknie napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I oby zawsze potrzebujący mieli ten chleb w zasięgu dłoni.
      Dziękuję za miłe słowa.

      Usuń