To
ja - niewłaściwy człowiek, którego poznałeś jakiś czas temu. Trzeba
było się wtedy odwrócić, minąć i nie spotkać mnie wcale. Teraz
jestem i widzę. Jak ucieka nam czas. Kradnę ci go za każdym
zakrętem. Zabieram i odszczelniam poczucie bezpieczeństwa przynależnością.
Jestem jak ten rzep na psim ogonie. Nieme słowa jak mim patrzą w
oczy. Nie wychodzą, bo dokąd? Umalowane tym kretyńskim białym
fluidem puste oczodoły i czerwona szminka uśmiechu.
Zbyt szerokiego na prawdę. Której nie ma, bo się zapodziała
gdzieś za kolejnymi zasłonami. Przywiązana beznadziejnym poczuciem, że coś od niej zależy.
Umyłam serce, a ono głupie wciąż pachnie niedosytem.
Steve Hanks
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz