niedziela, 6 września 2020

Anatomia upadku

Uporczywy dźwięk. Powtarzalny jak woda z kranu kapie ciągiem. Dusza opływa w słowa. Zdarta płyta. Symfonia - rytm morza, którym dyryguje wiatr. Może kogoś zatopię, może to będę ja. Czuję jakbym nikła na równej powierzchni czasu. Mijam bez celu, bez sensu, bez uzasadnienia. Noc, dzień, nie... noc. To zawsze jest noc.
Płuca mi wklęsły.  Ziemia już nie przyjmuje kroków, leżę. Jak w transie. Schizofrenia rytmu. Oddala mnie. Nie wiem. Po co i dlaczego mam w sobie ten przymus, jak pies który wciąż goni własny ogon. Jestem tylko składem komórek, które słabo trzymają się całości.
Tak bardzo chciałabym. Poczuć.
Cisza. Boli.


Andriy Markiv
https://www.facebook.com/AndriyMarkivART



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz