Uporczywy
dźwięk. Powtarzalny jak woda z kranu kapie
ciągiem.
Dusza
opływa w słowa. Zdarta
płyta. Symfonia - rytm morza, którym dyryguje wiatr. Może kogoś
zatopię, może to będę ja. Czuję
jakbym nikła na równej powierzchni czasu. Mijam
bez celu, bez sensu, bez uzasadnienia. Noc, dzień, nie... noc. To zawsze jest noc.
Płuca mi wklęsły. Ziemia już nie przyjmuje kroków, leżę. Jak
w
transie. Schizofrenia
rytmu.
Oddala mnie. Nie wiem. Po co i dlaczego mam w sobie ten
przymus,
jak pies który wciąż goni własny ogon. Jestem tylko składem komórek, które słabo trzymają się całości.
Tak bardzo chciałabym. Poczuć.
Cisza. Boli.
Andriy Markiv
https://www.facebook.com/AndriyMarkivART
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz