na pół
nie mówię
nawet szeptem
stopy
to nie głazy
mają lekkość
zabraną przybiciem
do podłoża
milkną
jak ja cała
bez ruchu
czekam
bo wiem
że nie czas
by przytulić
łapię w locie
kamienie
raniąc ręce
duszy
wypaleniem
od żaru ich ognia
to minie
sól z krwi wypłucze
by nie bolało
i wtedy znów
w moich dłoniach
będą tylko
małe zimne
palce strachu
i bliskość oczu
pełnych łez
Maja Borowicz - Kres Ismeny (http://www.majaborowicz.com)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz