Szłam po parku myśląc, że nigdy nie poznałam tylu ścieżek obiecanych chwilą nagłą... porywami ciepła wzbudzonymi co przeszły mijającym czasem przegonione w zanik... wróble nastroszone kulkami brzuszków, przytulone do siebie krużgankowymi skrzydłami patrzyły dziś na mnie z jakąś tęsknotą w oczach.
Mijane kałuże pełne zbliznowaceń lodu białego, czasem pękniętego naruszeniem zewnętrznym - bo choć twarde to kruche bardzo... są te łzy zatrzymane w czasie. Niebo chwilami też płacze - to takie pocieszające dla mnie, szarego człowieka, że nawet anioły potrzebują oczyszczenia. Wytarcia nosa co przesiąka nieoczekiwanie. Doskonałość jest taka irytująca i męcząca zarazem...
Zamarznięta woda warstwami ułożona lodową taflą skrzącą się pięknem w świetle latarni i już wstającego dnia przemieściła mi myśli do tych ulic w miastach, które niedotknięte moją stopą zostawiły ślad we mnie czyjeś obecności... nieobecnej.
I tak myślę jakie to szczęście kiedy otrzymuje się czas i uwagę zatrzymaniem bezwysiłkowym - tylko dlatego, że się jest. Ważnym na tyle. Najcenniejsza ze wszystkich darów - obecność. Chwilka tylko pamięci, by nawet w oddaleniu powiedzieć dzień dobry każdego poranku...
Dziękuję, że jesteś ciepłem dla mnie w zimie.
Tomasz Alen Kopera - M17
(https://www.tumblr.com/search/art-tomasz-alen-kopera)

ten obraz...
OdpowiedzUsuńdzikie wino wspina się do słońca, żeby dojrzeć słodyczą.
rośnie, żeby zaplątać się w sobie podzielić się smakiem z bratnią duszą.
działa na wyobraźnię.
Ten obraz...
Usuńrazem ale jeszcze oddzielnie, choć pobudzone do życia dąży ku sobie wzajemnie. Z każdym oddechem coraz bardziej.