łykam zachłannie
intymność
oddaną innym
i chcę najeść się
jakby była
moja
jednak zapach
minął
ulotnością słów
smak
nie zaspokoił
w ciszy nocy
nie nakarmiło
choć tak pachnie
świtem
obudzonym
bułeczkami z piekarni
ciepłymi
po które szlibyśmy
niewyspani
ubrani niedbale
trzymając się za ręce
Andriy Markiv
(https://www.facebook.com/AndriyMarkivART)
po bułki na ogół chodzę ubrany niedbale...
OdpowiedzUsuńtylko z nikim za rękę.
Ale cały smak tego wyjścia polega na tym, by nie w pojedynkę właśnie. Tylko tak prosto z nocnego łóżka do piekarni...
UsuńPo bułki to raczej mój mąż w pojedynkę...
OdpowiedzUsuńA mnie się marzy wspólnie, bo głód wygania z łóżka ale żeby nie tęsknić to we dwójkę. :-)
Usuń