tkwi zadrą
włożona w szprychy
rozumu
między tym
co jest
a czego nigdy nie będzie
stoi z obłędem
w oczach
jak dziwka pod latarnią
kusi
oferując złudzenia
tym
co za ostatnie pieniądze
chcą kupić chwile
wytchnienia
a ona
szarpie, głaszcze,
mami, prosi
wyrywa, pieści,
obiecuje, dusi
jak suka zajadle
wgryza się w krtań
biorę młotek
walę
gdzie popadnie
umiera
spokój
cisza
oddycham z ulgą
i nagle
słyszę jej śmiech
w najbardziej zapadłym kącie
piwnicy
w mojej duszy
kpi
uczepiona żeber
Peter Gric - Dissolution of Ego VI
(http://www.gric.at/gallery/gallery.htm)

A ja chyba mam inne skojarzenie z nadzieją...
OdpowiedzUsuńKażdemu według potrzeb... lub nie.
UsuńNadziei nie powinno się zabijać...
OdpowiedzUsuńTo zależy od sytuacji, której dotyczy...
OdpowiedzUsuńMiło mi powitać Cie na moich stronach.