piątek, 21 września 2018

spojrzenie wewnątrz

przyzwyczajenie tylko
postawiło go
na mojej drodze
dziś
czy aż tak
potrzebowałam
spłukania z siebie
kurzu
własnych pomyłek
nie wiem
anioły nie przychodzą
bez przyczyny
nie obejmują ciepłem słów
i piór
o zapachu nagietków
niezapomnianych
bez powodu
nagle w oczach
poczułam
jak dotyk moich palców
oddziałuje
rozpoczęciem dnia
niemojego
bezwiednie 
zatrzymana pośrodku
myśli
smakuję uśmiech


The Verve - Bitter Sweet Symphony

Bo to jest gorzko-słodka symfonia, to życie
Próbujesz związać koniec z końcem
Jesteś niewolnikiem pieniędzy, a potem umierasz
Zabiorę cię w dół tej drogi, którą zawsze szedłem
Wiesz, tej która zabiera cię do tych miejsc
Gdzie spotykają się wszystkie myśli

Bez zmian, Nie mogę się zmienić
Nie mogę się zmienić, Nie mogę się zmienić
Ale jestem tutaj w mej "formie"
Jestem tutaj w mej formie
I jestem milionem różnych osób
Z dnia na dzień
Nie mogę zmienić swojej formy
Nie, Nie, Nie, Nie, Nie

Wiesz, nigdy się nie modlę
Ale dzisiejszej nocy padam na kolana
Chciałbym usłyszeć te dźwięki, które rozpoznają mój ból
Pozwalam melodii lśnić, pozwalam jej oczyścić mój umysł, czuję się teraz wolny
Ale drogi powietrzne są czyste, i nikt nie śpiewa do mnie teraz
(...)
Wiesz, tej która zabiera cię do tych miejsc
Zabiorę cię w drogę, którą zawsze podążałem
Zawsze podążałem
 Zawsze podążałem
Zawsze podążałem
Zawsze podążałem
Czy kiedykolwiek tam byłeś?
Czy kiedykolwiek tam byłeś?

Mamy seks, przemoc, melodię i ciszę
Zabiorę cię w drogę, którą zawsze podążałem, jedyną, na której zdarzyło mi się upaść

środa, 19 września 2018

Spacerując

Rozsypane na drodze kasztany - pierwsze, jeszcze lśniące politurą nowości, uśmiechnięte. Uwielbiam ich dotyk w dłoni - ciepłego aksamitu. To takie owoce, które zawsze zmieniają mnie w dziecko niezależnie od ilości lat, którą posiadam w swoich kościach.
Woda dziś niezwykle spokojna, poukładana jakby nikt i nic do niej nie trafiało poza spokojem nieba. Bez gwiazd to niebo już bo ukryły się przed słońcem.
Nieumiejętność. Rozumienia jest czasem tak duża. Niedbałość o uczucia... i pękają serca nie ogrzewane oddechem. Jak łupiny orzecha.
Stoję na brzegu i widzę jak horyzont jest poszarpany budynkami. Umykają z nich myśli... moje też.
Znalazłam dziś... siebie taką właśnie. 
Rozwiązanie nadejdzie w końcu. Niezależnie od  ilości strachu, który żyje - kiedy go wreszcie odrzucę nie będzie ograniczeń. Będzie zmiana. Która zapewne jest potrzebna. Bo życie wie lepiej. Wszystko co się zdarza jest potrzebne właśnie w chwili, w której się dzieje. Nawet te kolana dziurawe następnym upadkiem i osoba, która rzuciła kamieniem. Ta która podarła mi serce i cisnęła w kąt jak zużytą kartkę również.
Uczę się. Każdego dnia od nowa.
Patrzenia w siebie. Widzenia ciebie.
Uczę się krok po kroku...

 Marcela Kaspar
(https://pl.pinterest.com/pin/147422587779018952/)
 Saatchi Art Artist: Marcella Kaspar; Oil 2013 Painting "Marcella Kaspar_Inspiration_111x905cm_SOLD"

poniedziałek, 17 września 2018

pobudka zapachem wrzosu

Miejsce, w którym jestem... Do niedawna enklawa i rejon ucieczek, kiedy zmęczona cywilizacją, natłokiem komunikacyjnym oraz ludźmi szłam porozmawiać z niebem jakie spadało kałużami pod stopy, by następnie zanurzyć się w zieloność łąki lub pola. Często spotykałam tam zaprzyjaźnione sarny, bażanty czy jeże, a wieczorem były widoczne z oddali spod zarośli łopianu zielonopołyskliwe lusterka lisich spojrzeń. Pod moje okna często miał w zwyczaju przychodzić zając, który zaskoczony pojawieniem się betonowego lasu w postaci budynków jakie wyrosły na dotychczasowym miejscu jego schadzek z lepszą połową próbował rozwikłać problem nagłej konieczności szukania nowych ścieżek.
Teraz po tych miejscach z ich paletą tysiąca barw i odcieni pozostały tylko obrazy w pamięci. Wokół rozrosło się obszarem skupisko ludności, jakie zagospodarowało rozliczne i zróżnicowane pomysłem deweloperów budynki. Beton na ulicach, beton w oczach...
Siadam na balkonie i słucham. Budzącej się ciszy jeszcze lekko sklejonej snem. Otwarte gwiazdy bez konieczności ich zrywania. Same zgasną, by dać możliwość zaistnienia słońcu. Zamknięte sklepy, zamknięte drzwi, zamknięte dłonie i serca. Jeszcze chwila do dnia... zanim nadejdzie ciepło łóżka nie sprzyja do wyjścia. Do pogoni za czasem, zajęciami i marzeniami. Rozpychania się łokciami i potrzebami. Pośpiech dnia kolejnego - konieczność.. bo trzeba, bo już, bo spóźnieni...
Melancholia poranków, nieśpiesznych. Mały gest poprawienia kosmyka włosów na śpiącej obok twarzy.
Ciepło wplata swoje palce w oddech zimnej nieco jesieni, która jeszcze czeka... może przyjdzie burza, żeby można było potańczyć w deszczu...

Andrei Belichenko
(https://pl.pinterest.com/pin/388154061614182088/)
Andrei Belichenko

niedziela, 16 września 2018

wróżba

nocą
cicho
sięgam
po watę cukrową
nieba
by przykryć się
jej słodyczą
przez chwilę
jestem aniołem
zaczajonym
za drzwiami
by nie spłoszyć
ciepła dłoni
jak śpiący kot
na przypiecku
bezpieczna
dopóki strach
nie zdmuchnie świecy
tak wiem
to tylko
wątpliwość
czy wystarczam
i bezsłowie
w odpowiedzi

Rob Hefferan - New Works 39
(www.robhefferan.net)

niewypowiedziane

czuję się
taka mała
wobec
ogromu
który objął mnie całą
i nie wiem
nic
bo nagle
przyniosłeś mi w dłoniach
miłość
jaka się nie trafia
utonęłam
przepraszam
że wciąż
nie umiem
dorosnąć
upadam i wątpię
ucząc się
nas
po kroku

Eric Clapton - River of Tears
obrazy - Karol Bąk

Cukiereczek

pozbawiona koloru
w witrynie sklepu
dla każdego
położona
na półmisku
dłonie wyciągnięte
po chleb
który ma
rozmnażać
jakby to umiała
z tych kamieni
ułożonych
w sobie
czekanie na cud
słowa
czyny
bezzaniedbanie
a potem
żal
że nie dojrzała
do roli
którą jej włożono
nie pytając
o zdanie
na głowę kolcami
co ranią serce
schowaj ją
w kieszeni pamięci
jako ten obraz
na którym jej
nigdy nie było

Loui Jover
(https://pl.pinterest.com/pin/555913147749668411/)
Above Art | Loui Jover

sobota, 15 września 2018

bezobecność

jest tylko
noc
i alkohol
w żyłach
płynący
echem ciszy
wypełniam pokój
w uszach słyszę
głośne kroki
serca
pulsem skradającego się
po czułość
pusty kieliszek
w którym nie utopiłam
smutku
bo znakomicie pływa
ból
przytulony
do głowy
może koc
ogrzeje mnie
do snu

Loui Jover
(https://pl.pinterest.com/pin/459719074452847245/)
Cocktail.. Loui Jover

kropla

deszcz spływa
strumykami
po mnie
wykąpanej
w tobie
zamykam oczy
by przywołać
dotyk
myślami kołyszę
siebie
 i idę
w noc
na spotkanie
obecności
której nie ma
z nadzieją
snu
w którym przyjdziesz
może

Karol Bąk
(https://pl.pinterest.com/pin/114278909267841161/)
Karol Bak

czwartek, 13 września 2018

szept

tłok
tłum
mnogość
a jakby nikogo
nie było
cisza
i niech mnie
pochłonie
całkiem
jeśli tylko
w ten sposób
bliżej mi będzie
do ciebie

Maria Magdalena Oosthuizen
(https://pl.pinterest.com/pin/448108231669581538/)
Red is so Dramatic and full of Passion ❤️

środa, 12 września 2018

(nie)byt

tęsknię
za domem
z talerzykiem na stole
gdzie ciastko
podzielone na pół
smakuje
otwarciem drzwi
nie czterech ścian
a ciepła
wejść tam
i zostać
z tobą
patrząc
jak melancholia owija się
kocem
który nie będzie już
potrzebny
dla mnie
do ogrzania

 Michael & Inessa Garmash
(https://pl.pinterest.com/pin/206954545361045171/)
 Michael & Inessa Garmash

wtorek, 11 września 2018

Spacerowo

Idę ulicami po chodnikach pełnych lśnienia zmianą pogody na chwilę. Zachwyt urodzony, bo niebo piękne dziś - ciężkie od sinych chmur oświetlonych głębokim różem fioletu, kiedy słońce wstaje. Ale niechętne mocno do wyglądania zza poduch i obłoków więc chowa twarz w ciemnych muślinach. Ciepło. Wystawiam skórę na dotyk kropli. Jedna chmura zerwana z uwięzi biegnie po niebie do sobie tylko znanego celu. Zakwitają coraz mocniej kapelusze parasoli.
Wiatr swawolnik zawija powietrze w liście spadające z drzew choć z pewnością nie zmarzły ciepłym podmuchem prowadzone w locie.
Oddycham i patrzę jak woda w rzece unosi się okręgami pocałunków nieba dotykiem spadających kropli. Nie ma kaczek. Nie ma ptaków poza gołębiami, które biegają na krótkich nóżkach we wszystkich kierunkach. Dzień się budzi gasnącymi światłami latarń okolicznych i śladami rowerów rozlicznych.
Idę na jego spotkanie...

Jacek Yerka
(https://pl.pinterest.com/pin/300122762664070223/)
balconies by Jacek Yerka

nocne widzenie

Siedzę i patrzę. Jak kapie wąską stróżką po nodze się toczy. Spada, zakłócając zieleń trawy. Nadmiarem innego koloru i gęstością. Szczypie...
Ogrzewam dłonie świecą, nie parzy. Cień od poświaty wabi owady. Brzęczą złudzeniem... oczy mi się lepią nadmiarem emocji. Pewnie z nieba wyglądają jak gwiazdy pełne światła, jeśli tam po drugiej stronie lustra wszechświata coś żywego patrzy jak ja w chmury... a to tylko prywatna produkcja soli w płynie jest na tafli, bez wycieraczek co się zepsuły. To nie konstelacja ani droga mleczna, którą czerń nocy jak kot się skrada, by patrzeć... zaglądać w okna śpiącym ludziom.

Bezsenność ukradła mi  nieważkość myśli. Kanciaste i twarde wypełniają poduszkę gadaniem, od którego boli głowa. Chaos i rwetes jak na placu zabaw...
Herbata w kubku wystygła już całkiem i ziębi palce, choć nadal pachnie delikatnie jaśminem. Pudełka pamięci pełne karłów - na sprężynach skaczą nieproszone. Pajace czasów minionych o piętnie zostawionym, co nadal pali choć już ciało zabliźnione. Moje paranoje dotykiem szorstkich dłoni na szyi... nowych palcami długimi. Proszę o cud. Niepamięci. 

Puste łóżko, pusty pokój, puste cztery ściany. Puste w oswojenie miasto, gdzie jestem nie u siebie. Bez korzeni, bez gałęzi osiadła na mieliźnie jak statek bez steru. Szklany ekran, do którego mówię literami. Wysłucha cierpliwie. A ja będę milczeć o przemijaniu, przeoczeniu, rozmijaniu... 
I dokąd tak biegnę... po co?  
Miałam ogród hodować, rabatki i kwiatki bez chwastów. Dokonywać wyborów właściwych - dobrych ludzi, dobrych dłoni, dobrych serc... nauczyć się. Dotyku bliskiej osoby i tego jak śpi. Kiedy jest bezbronny najbardziej. I najbardziej ufny. Mój...
Wziąć teraz telefon i żebyś odebrał. Wtedy powiem ci jak przegrywam wojny, jak mi się nie udaje, jak bolą mnie plecy, bo za dużo... jak za daleko jesteś. A ja czekam aż przyjdziesz i uratujesz kolejną rzecz, która mi się nie udała. Bo ty umiesz. Ale nie dzwonię. Nie mówię. Nie patrzę. Nie wolno.

Świat dorosłych nie dojrzał do najprostszych rozwiązań. 

Zamykam oczy na klucz i zza opuszczonych rzęs podziwiam piękno czarnego aksamitu rozlanego nad światem.
Zimno już. 
Jesień zapachem powoli klei się do rąk i ud.

Loui Jover
(https://pl.pinterest.com/pin/501025527290700525/)
"times" Posters by Loui Jover | Redbubble-Loui Jover / Debbye Reis Collection

poniedziałek, 10 września 2018

pobudka

Życie mi umyka. Wszystkimi porami otoczenia i skóry wychodzi. Niedzielone... I tak patrzę czasem jak kapie ze mnie nic nie robiąc, by zatrzymać. Bo i czy można? W tej dobie wszechmożliwości i doskonałości? Tak myślę... patrząc w szare oczy w lustrze.
Słyszę dziś od rana jak ludzie przeżywają koniec świata w poniedziałek jak co tydzień. Jakby ten dzień był inny - jakąś gehenną wypełniony. Zbyt pełen zmagania z rzeczywistością - koniecznością wstania bardziej konieczną niż kiedykolwiek i możliwą jakby mniej. Kawa w kubku niczym nektar życiodajny i oczy na zapałkę... wypełnienie narzekaniem. Wokół. Mozolny krok pierwszy stopą spod kołdry - niczym wyczyn godny herosa... Armagedon dnia szczególnego.
Zwykłość dnia powszedniego widzę... cud narodzin kolejnego początku. Od nowa do zapisania. Teraz. I cieszy nagle możliwość otworzenia oczu i nosa na zapach nowego, które przyjdzie. Jak co dzień.
Jeszcze lato w kalendarzu i w słońcu pełni dnia, ale poranek gęsią skórką jesieni już rozpisany. I chce się od razu bliżej ciepła i czułości usiąść. Jak przy kominku z ogniem. I oczy napełnić radością bycia dla kogoś. Jednak... w zamian aromat kawy, mnóstwo gwiazd jeszcze nie zgaszonych dniem i dotyk powietrza ożywczego, bo zimnem po skórze płynącego. Lubię. Choć w oczach mgła...
Wróble też najwyraźniej potrzebują takiej współobecności - bo już w kulki nastroszone przycupnęły jeden obok drugiego przylgnięte. A ćma przytulona do ściany nie umie wtopić się w tło - wyraźnie wykrojona pluszem czekolady skrzydeł na bieli tynku. 
Na kostkach stóp czuję oddech nadchodzącego dnia. Pełnią dotyku, który sypie się minutami czasu.

 Vladimir Kush
(https://pl.pinterest.com/pin/422634746275506824/)
 Vladimir Kush - heavenly-harbor [991]

piątek, 7 września 2018

w pośpiechu czekania

niecierpliwa...
taka
moja miłość
wspina się na palcach
wyglądając przez okno
choć zegarek
kręci głową
że jeszcze
nie czas
na ciebie
ale ona 
nie słucha
parzy herbatę
w twoim kubku
ulubionym
udając nadąsaną
że wystygnie
zanim się pojawisz
niecierpliwa 
taka
moja miłość
wyrywa się
biegnąc 
po schodach prawie
by jak najszybciej
przytulić się
do twoich ust
choć ścieżka
wciąż nie czuje
dotyku twoich stóp
a kiedy wreszcie
jesteś
moja miłość
taka niecierpliwa
zwalnia
plącze kroki
staje
bliskością upojona

Andre Kohn
(https://pl.pinterest.com/pin/284149057722549627/)
“The Kiss Series, #17” by Andre Kohn

czwartek, 6 września 2018

porankiem

mijam
sierp księżyca
co zmęczony żniwami
zawisł
uśmiechem bezsłownym
wśród szarości 
jeszcze nieba
mijam
kolejne spojrzenia
pytania
ciekawość
w oczach przypadkowych
wielowariantowość zdarzeń
przyszłych
które mogłyby 
ale się nie spełnią
mijam
marszczenie wody
kuprami kaczek usiadłych
bezwietrzność
zieloność
w odcieniach dla mnie
rozlicznych
ćmę przyklejoną
do kory
tłem
mijam
szczury harcujące
bezuważnie
dla ludzi tuż obok
ptaki
osiadłe melodią
skoczną
na pięciolinii
wysokiego napięcia
i chmury
do których nie dorosłam
migdałami
zbyt mało niebieskimi
mijam
pustą ławkę
wyciągającą deski
w niemej prośbie
o obecność 
czas przesypuje się 
w moich oczach
mijam

Maria Magdalena Oosthuizen
(https://pl.pinterest.com/pin/617204323907042957/)
https://i.pinimg.com/originals/5b/81/f6/5b81f6e3b39c4f24daa4285d45bf2f5d.jpg

wtorek, 4 września 2018

schronienie

dotknij mnie
czulej
niż dłońmi
przytul
w samo serce
gdzie łopot
ptasich skrzydeł śpi
niespokojny
weź mnie 
i utul do snu
jak miękka poduszka
bez kantów
bo moja siła
to zbroja
kuloodporna
zdartych zelówek 
łat na kolanach
stłuczeń na duszy
boli
doświadczeniem
niezniszczalność
przyparta do muru
zwątpienia
zaproś mnie
właśnie teraz
na spacer
na kawę
na milczenie
na miłość
na przejażdżkę rowerem
lub metrem
na drogę
na smutek
na gwiazdy
zaproś mnie
na resztę dni
i pozwól mi
być słabą
w twoich ramionach

Lui Jover
(https://pl.pinterest.com/pin/305330049720210187/)
jover

poniedziałek, 3 września 2018

Krok drugi - bez oddechu

cisza
idzie po dywanie
przysuwa się
do mnie
nieobecnością
zmarzła bardzo
wtula zimne kostki
pod kołdrą
i czeka
na spełnienie 
marzeń
nie wie
że tu cofnął się czas
na zegarku przybitym 
godziną
wołania o pomoc
tu nie ma 
snów
istnieją tylko koszmary
brudu
nie do zmycia
wtulam się
w skrzydła
to nic 
że wyrwane
jednym ruchem
ostrza
żyję przecież

Tomasz Alen Kopera
(https://pl.pinterest.com/pin/508625351645101889/)
Breaking Free by Tomasz Alen Kopera

niedziela, 2 września 2018

spokojnie i cicho

noc 
lubię
za wytłumienie
dźwięków
za ciepło spojrzeń
latarni
za pełnię
nad pustymi ulicami
bez serc bijących
chaosem
i gwiazdy 
spadające
co nie są
upadkiem
bo w dłoniach
niosą nadzieję
marzeń spełnionych
za nastrój świec
grających blaskiem
w moich oczach
za oddech wiatru
co liśćmi szeleści
opowiadając historie
za ciszę
w duszy
schowanej drżeniem
przytulonym
za zapach deszczu
i jego rytm po szybach
spływający
za trzepot ptasich śpiewów
również za koc
który kładę na ramiona
by nie zmarznąć
za równy oddech
snu
w cudzych łóżkach
i za to
że mogę być
sobą

Andrew Atroshenko
(https://pl.pinterest.com/pin/360428776421259777/)
andrew atroshenko painter